poniedziałek, 28 września 2015

Beznadziejnie?....

Post miał być wczoraj, ale nie mogłam pisac przy znajomych ( opowiem później). A więc wczoraj prawie cały dzień albo książka, albo nerwy na internet który zawsze kiepsko działa wtedy gdy jest potrzebny... nie dawno wróciłam od Cioci do której pojechałam na rolkach (około 5km), ale wróciłam już z rodzicami..lenistwo?. Lubię tam jeździć z jednej strony no np dziś przywiozlam sobie mnóstwo pysznych jabłek, miętę i sałatę ( jeszcze wszystko świeże z ogrodu) ale niestety Ciocia zawsze ma ogromne ilości słodkości, oczywiście pierwsze co jak dziś usiadłam pod nos zostały podsuniete mi murzynki które uwielbiam, ale mają mnóstwo cukruuuu i nie wiem jak ale udało mi się odmówić i nie wciągnąć nic słodkiego...Ale z jabłkami nie było tak dobrze, wszamałam od razu 2 ..przez co przekroczylam bilans ; ((. Właśnie bilanse:
26.09
- owsianka 145 kcal
- 5 orzechów laskowych 40 kcal
- pół bułki orkiszowej 70 kcal
- kromka pieczywa chrupkiego 23 kcal
Razem: 278/500 w sumie sama nie wiem jak tak wyszło, nie byłam głodna?. Dziwne.
+ basen

27.09
- płatki kukurydziane z jogurtem naturalnym 166 kcal
- warzywa i udko z kurczaka na parze 200 kcal
- buraczki ( takie ze słoiczkaka zaprawione) 55 kcal
- malutki ziemniak+ 2 ogórki kiszone 50 kcal
- kromka chrupkiego pieczywa 23 kcal
- nadprogramowe 2 jabłka 188 kcal
Po tym wszystkim przejmowalam się trochę jabłkami, ale tylko do momentu gdy znajomi zaproponowali zeby jechać całą, starą ekipą na basen, byłam w niebo wzieta...aż po basenie wymyślili żeby wypić razem, szukałam wymówki dla nich ale nie udało się : (((( dobra piwo bym przeżyła ale do bilansu musimy dopisać 4 piwa!!!. O_O i właśnie potem do tego zajadanie się tymi obrzydliwymi i tlustymi chipsami i eklerkami ... Nie mam pojęcia ile tego zjadlam, ale pewnie wszystkiego razem było jakieś 3 tysiące kalorii bo piwo to bomba jak i cała reszta. Nawet boję się to podliczmyć. Tych dodatków najbardziej nie mogę sobie wybaczyć, nawet po przebudzeniu przez głowę przeleciała mi myśl głodówki, ale to jednak nie jest dobry pomysł bo potem mam napad murowany ( o ile na glodowce dałabym radę, a raczej wątpię) więc zrealizuje urodzony już wczoraj pomysł. Cały dzień same jabłka będę jeść i pić wczoraj przygotowaną wodę z cytryną i miętą. Myslicie, że to dobry pomysł?.

Wczorajszy bilans pozostawia wiele do życzenia...Nie jest już tak kolorowo jak miało być ; ((( zawalilam, dałam ciała, ale nie umiałam się wywinąć, wiem to brzmi trochę jak wymówka..trochę?. Co ja gadam to jest wymowka...przecież mogłam nie jeść jak tłusta świnia tych eklerów i chipsów.. ; (( mega wściekła dziś jestem na siebie, ale nie czuję się pełna wręcz przeciwnie...próbuje się pocieszać?. Jeszcze kumpel do mnie wyjechał z tekstem, że zawsze miałam świetny tyłek, ale po powrocie jest fantastyczny...bla bla bla..ey facet co Ty do cholery gadasz?. To jest tłusta i wielka dupa!!. Rzygam jak go widzę w lustrze!!!.
Ale okay już kończę bo trochę mnie poniosło. Mam nadzieję, że dziś aktywny dzień i nie zawale bo z przyjaciółką lecimy na miasto ; )). Nie myślałam, że aż tyle tego wyjdzie.

Pozdrawiam wszystkie motylki które dają radę...chociaż wy trzymajcie się CHUDO!!.

1 komentarz:

  1. Nie przejmuj się, tylko bierz swój fantastyczny tyłek i jutro daj z siebie sto procent! Porażka dowodzi tego że przynajmniej próbujesz. twój wcześniejszy bilans jest na prawdę śliczny, wierze że kolejne też takie będą.
    Trzymaj się, chudo :*

    OdpowiedzUsuń